Szanowna Redakcjo, W dniu 15 czerwca w Dzienniku Polskim pojawił się artykuł redaktora G. Skowrona „urabiający” opinię publiczną w kierunku zdefiniowania sąsiadów lotniska jako osób egoistycznych i nawiedzonych, które usiłują wszelkimi sposobami uniemożliwić rozwój lotniska i zablokować jego inicjatywy rozrostu na chwałę i sukces regionu.
Nawet broniąc się fiołkiem bagiennym. Analiza artykułu skłania do dania mocnego odporu poszczególnym stwierdzeniom oraz uzupełnienia tematu o aspekty przemilczane. Wspomniany został tzw. wariant północny. O centralnym (fikcyjnym, a rozważanym jako racjonalny) zaległa cisza. Red. Skowron podaje, że „inwestycje w Balicach mogą być finansowane nie tylko z dochodów spółki zarządzającej portem lotniczym i zaciąganych przez nią kredytów, ale też z budżetu państwa”. To ostatnie stwierdzenie stanowczo oprotestował Zarząd lotniska na debacie publicznej w dniu 14 czerwca z udziałem Decydenta w sprawie, czyli RDOŚ-Kielce. Pytanie: kto mija się z prawdą przekazując tą, ważną informację? Jeśli w grę wejdą publiczne pieniądze rzędu 1 miliarda zł, to Stowarzyszenie okolicznych mieszkańców „Przyjazne Lotniska” zwraca uwagę na takie patologiczne zjawisko, że cała moc publicznych pieniędzy (po części więc ich także) – uderzy prosto w nich, a niezależnie w Polskę ze strony Komisji Europejskiej – za państwową pomoc o niedozwolonym charakterze. Dalej artykuł stwierdza, że nowy pas startowy jest konieczny dla lotniska, a jego budowę blokują okoliczni mieszkańcy, bo „jego lekkie odchylenie w stosunku do obecnej drogi startów i lądowań spowoduje, że samoloty będą nisko latać (…) i nad innym obszarem niż do tej pory”. No tutaj, to p. redaktor posunął się do niesolidnego manewru, nie dodając, że pomysł ten powoduje puszczenie ścieżki startów i lądowań nad dachy domów terenów od dawna zamieszkałych. Nie wspomniał też, że po siłowym wprowadzeniu sąsiadom takiej udręki i potencjalnego zagrożenia – Zarząd MPL chce administracyjnie wyznaczyć Obszar Ograniczonego Użytkowania (OOU), w którym nie będą dotrzymane normy dopuszczalnego hałasu. Możliwy zatem byłby scenariusz, że przed wyjściem do ogrodu dorośli, dzieci i psy będą musiały mieć założone nauszniki (ochronniki słuchu BHP). Czy p. redaktor tego nie wie, czy celowo przemilcza tego typu realia. Raport ARUP celowo wprowadza czytającego w koleinę myślową – narzucając usilnie matactwo narracyjne, iż nie da się zrealizować innych wariantów nowego pasa jak te dwa, przekierowane nad domy. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że tym sposobem Zarząd MPL uwolni ponad 100 ha terenów dotychczasowo wyłączonych z jakichkolwiek możliwości inwestycyjnych, na które to delicje deweloperzy zabetonowujący Kraków już zacierają ręce. Protestujący nigdy nie ograniczali swoich wystąpień do remontu obecnego pasa, jako jedynego rozwiązania, natomiast Zarząd MPL odrzucił je na wstępie, aby nie utracić codziennych, wysokich zysków z jego eksploatacji, pomimo, że technicznie remont jest możliwy. Odrzucone przez MPL zostały także wszystkie rozwiązania dla nowego pasa o kierunku równoległym do obecnego. A jest ich przynajmniej 6 do realizacji. To upór Zarządu lotniska aby zmienić oś startów/lądowań i puścić ruch samolotowy nad zamieszkałe zabudowania spowodował fale protestów. Ich nie zaczęli sąsiedzi lotniska, aby z pobudek czysto egoistycznych przeszkodzić mu w rozwoju. Lotnisko jest b. młodym intruzem pośród okolicznych miejscowości o wielosetletniej historii. Powstało na terenach zagarniętych rolnictwu i zachowuje się jak nowotwór. Niestety bardzo złośliwy. Kolejną wypowiedź p. redaktora można nazwać prowokacyjną, jeśli czytamy, że „nie trzeba było budować się przy lotnisku”. Jako twór wtórny w stosunku do okolicznych sołectw, przez prawie 50 lat nie było ono zbyt uciążliwe i przy zachowaniu obecnego kierunku pasa startowego można było wytrzymać jego hałaśliwą obecność. Ogólnoświatowy trend odsuwania lotnisk od aglomeracji jest znany i trwa z uwagi na nieznośne ich sąsiedztwo dla otaczających mieszkańców. Zarząd MPL chce jednak brnąć w jego rozbudowę z zerowymi perspektywami na dalsze istnienie w odległości 10 km od Wawelu i zabytków klasy 0 wg listy UNESCO, robiąc to szybko i śmiało, lecz bez zastanowienia. Ma to wiele wspólnego z pędem lemingów ku oczywistej katastrofie. Redaktor Skowron nie dodał w swoim komentarzu, że już teraz lotnisko generuje rocznie po 90 ton pyłów PM 2,5 i PM 10 (czyli tyle co 5 okolicznych sołectw) i jest potężnym trucicielem dla przyległych terenów i Krakowa, bo zgodnie z kierunkiem ponad 75% wiatrów z zachodu „posyła” na miasto ok. 31.500 ton toksycznego czadu, który długo utrzymuje się w powietrzu, zanim zamieni się w gaz cieplarniany CO2. Brak obiektywizmu omawianego artykułu przynosi wstyd PT Autorowi oraz Redakcji. Pisząc z przekonaniem o walorach planów MPL – nie podaje, że Plan Generalny jest dziwnym tworem o utajnionej treści, mającym jednak jakieś magiczne właściwości do unieważniania nawet strzępków planów lokalnych. Wiedzą już o tym i dotknięci nim zostali mieszkańcy Mnikowa, którym nawet podpisane umowy notarialne kupna czy sprzedaży działek „wywracają się”, grożąc licznymi procesami, gdyż nowi właściciele nie dostają pozwoleń na budowę, a nawet wydane już pozwolenia są im cofane. Zarząd MPL Kraków-Balice jest w okolicy jedynym podmiotem, który pozwala sobie na zakłócanie ogólnokrajowych przepisów o zachowaniu ciszy nocnej i nie podlega conocnej interwencji policji. Zakłóca ciszę bez najmniejszych skrępowań prowadząc swą hałaśliwą działalność do ok. 01 w nocy, a zaczyna ok. 4,30 rano. Oczywiście nie bez powodu. Sednem sprawy jest świetny zarobek za nocne garażowanie samolotów tanich przewoźników, którzy świtem grzeją silniki, aby zdążyć obsłużyć swoje linie. Chciwość Zarządu nie ogranicza się wyłącznie do apetytów na zyski, bez względu na krzywdę lub potencjalne straty wszystkich dookoła. MPL świetnie potrafi ograniczać też swoje wydatki – jak np. przez notoryczne uchylanie się od podatków na rzecz gminy Zabierzów. To kwoty rzędu 6 milionów złotych rocznie – nie za eksploatowane powierzchnie „lotnicze”, ale te służące do handlu i działalności komercyjnej, na której sami zarabiają niemałe pieniądze. Gmina, która jest od lat przykładem znakomitego, gospodarskiego zarządzania i laureatem odznaczeń za wysokie lokaty w rankingach ogólnopolskich – zamiast być jedną z najbogatszych – musi się szamotać prawnie z kolejnymi aktywnościami lotniska (finanse, plany zagospodarowania itd.). Quousque tandem abutere, MPL Kraków-Balice, patientia nostra??? Czy nie za daleko posuwa się agresywna ingerencja Zarządu MPL Kraków-Balice? Czy nie wstyd Dziennikowi Polskiemu, że wyraźnie staje po złej stronie mocy i niesie spaczoną propagandę przeciw ludziom, którzy walczą o swój spokój, swoje zdrowie, wartość dorobku, a może też o życie własne, swoich dzieci i wnuków. Nikt nie ma ochoty na dehumanizację kondycji warunków życiowych, ani na widome, potencjalne zagrożenie życia przez samoloty, przemieszczające się nad głową co kilkanaście minut. Nagonka medialna na nich to doprawdy obrzydliwe zachowanie. Zarząd MPL kierując uwagę opinii publicznej na teoretyczny problem z wiodącą obok drogą, odwraca uwagę od podstawowej kwestii logistycznej transportu 12 milionów pasażerów na lotnisko i przynajmniej 3 na 4 osoby z powrotem – czyli ok. 8 milionów. Łącznie więc planują przewóz 20 milionów podróżnych, czyli ok. połowy ludności Polski. Nie wolno przy tym zapominać, że wiozące ich środki transportu (głównie samochody) przejadą tą drogę w 2 strony, emitując kolosalne ilości spalin, które zostaną rozesłane przez wiatr po sąsiadach. I znowu zysk dla lotniska – a masa trujących gazów wydechowych dla okolicznych mieszkańców i oczywiście także dla społeczności Krakowa, zgodnie z różą wiatrów. RDOŚ-Kielce nie może rozważać wielu z poruszonych tu wątków natury społecznej, natomiast może (i powinna) zablokować realizację wariantu północnego ze względu na siedlisko rośliny chronionej, zagrożonej gatunkowo. Niezależnie przestać w ogóle procedować sprawę w związku z wykazaną i oczywistą fikcyjnością wariantu centralnego, gdyż w świetle ujawnionych faktów Raport ARUP nie spełnia warunku podstawowego, by zgodnie z treścią Ustawy przedstawić do oceny 3 realne warianty. Stowarzyszenie podkreśla przy tym dobitnie, że nawet odrzucenie Raportu w całości nie przekreśla możliwości rozwoju lotniska czy budowy nowego pasa startowego. Jedynie sprowadza całą ideę do zdroworozsądkowych proporcji, zachowując opcję „zerową” i status quo dla lotniska i sąsiadów poprzez staranne rozważenie koncepcji wszystkich równoległych do osi obecnego pasa i dobry wybór. Zarówno w jego śladzie (remont i wydłużenie), jak i poza nim z małej odległości na południe, północ, wariant „południowy” czy w końcu zupełną zmianę koncepcji, najkorzystniejszą dla rozwoju rozbudowy miasta Krakowa na zachód i posadowienie nowego lotniska na płaskich terenach okolic Chrzanowa, pozbawionych obfitych mgieł z Wisły i Rudawy, z nowym szpitalem, którego tu nie ma i przyzwoitym dojazdem, który w Krakowie po prostu nie istnieje i nie da się zorganizować. Problem w tym, że wówczas krociowe zyski mogą przypaść komu innemu, więc traktuję ten całkowicie sensowny pomysł, korzystny równocześnie dla 2 województw – wyłącznie jako scenariusz science fiction niepoprawnego marzyciela.
Z wysokim poważaniem
dr inż. Krzysztof Osuchowski
Najnowsze komentarze